Dzisiaj o moim absolutnie ulubionym maśle do ciała, które właśnie kończę i na pewno zaopatrzę się w kolejne opakowanie. Mowa o Body Shop Wild Argan Oil Body Butter.
Do maseł z The Body Shop miałam dość ambiwalentne nastawienie, niby wszędzie zachwalane, a jednak przeciętny skład i wygórowana cena skutecznie zniechęcały mnie do zakupu. W końcu jednak pojawiła się nowa linia z olejem arganowym. Spojrzałam na skład - nie jest źle, do tego to chyba jedyne masło bez parabenów z The Body Shop. Udałam się do sklepu aby je przetestować i przepadłam... Nie ukrywam, że oczarował mnie zapach i to on przeważył za tym, że masełko wróciło ze mną do domu.
Zapach jest po prostu przepiękny! Masło pachnie jak drogie, otulające perfumy i utrzymuje się na ciele niebywale długo, wyczuwalna jest w nim nuta orzechowa, ale nie jest ona dominująca, nadaje zapachowi ciepła i jestem pewna, że idealnie sprawdzi się jesienią i zimą.
Przejdę teraz do istotnej rzeczy jaką są właściwości pielęgnacyjne masła. Zaczynając od konsystencji,to jest ona zbita i treściwa, mimo to jednak masło po ogrzaniu w dłoniach dobrze aplikuje się na skórę. Podoba mi się, to że nawilża, a nie natłuszcza, ładnie się wchłania i nie pozostawia skóry od tłustą warstwą. Jest bardzo wydajne, wystarczy niewielka ilość by nasmarować całe ciało. Przyjemność używania kosmetyku jest naprawdę duża, przez co łatwo być regularnym w jego stosowaniu. Znacznie poprawia poziom nawilżenia skóry i nie podrażnia.
Bardzo lubię takiej jakości kosmetyki, do tego tak przyjemne w stosowaniu. Jedynym minusem może być ograniczona dostępność do sklepów The Body Shop, ale od czego jest Allegro.